Bardzo trudne pytanie. Na kształtowanie się języka angielskiego miało wpływ ponad 300 innych języków i zasady wymowy angielskiej nie są jednoznaczne. Najlepiej jest poznać alfabet fonetyczny i za każdym razem kiedy poznajemy nowe słówko sprawdzić w słowniku jak się je wymawia.
Jako ciekawostkę dodam, że w Północnej Anglii (np. hrabstwo West Yorkshire) angielskie 'u' jest czytane dokładnie identycznie jak polskie 'u' - np. słowo Sunday jest czytane: /ˈsun.deɪ/
Bardzo często czytamy "u" jako 'a' , kiedy wyraz zaczyna się od u, np. umbrella/uncle :) aczkolwiek przeciwstawne do tego jest słówko user- gdzie "u" przeczytamy jako 'ju'. Po za tym popieram zdanie poprzednika. Sprawdzać wymowę w słowniku
Nie ma tutaj wielkiej filozofii tak naprawdę. Uzupełniając wypowiedź moich poprzedników, chciałbym tylko zapewnić, że wymowy każdego (dosłownie każdego. w języku angielskim jest więcej wyjątków niż byśmy przypuszczali) słowa trzeba uczyć się na pamięć.
Miałem się już nie wypowiadać, ale nie mogę zostawić odpowiedzi marcina.m bez komentarza. Zbyt często kolega marcin stosuje swoją zasadę pn. "tak już jest i trzeba się tego nauczyć", która wynika li i jedynie z niewiedzy.
Oczywiście, że jest tutaj "filozofia", zasada regulująca wymowę samogłosek. Rzecz w tym, że nie wyłuszcza się jej osobom początkującym ale tym bardziej zaawansowanym powinno się zwrócić na to uwagę, by mogli domyślać się jak wymawiać później uczone słówka.
Porównajcie pary słów, takie jak: cut - cute; must - muse; pin - pine; met - mete itd. I dlaczego np. w czasie przeszłym "pin" podwaja spółgłoskę ("pinned") a "pine" nie ("pined"). Może ktoś wie lub sam/a się domyśli.
marcin.m - Czuję się zaproszony do dyskusji :-)
Język angielski jest językiem o bardzo nieregularnej wymowie. Ilość form nieregularnych w wymowie znacznie przerasta formy nieregularne czasowników, liczby mnogiej, czy stopniowania przymiotników.
Pojawia się pytanie: czy traktować te formy nieregularne jako odstępstwa od reguł, czy może przyjąć, że język angielski nie kieruje się zasadami, jeśli chodzi o wymowę, i uczyć się wymowy każdego słowa na pamięć? Jestem za tym drugim.
Dlaczego mamy różne samogłoski w parze słów 'fussy' i 'pussy'?
'Susy' i 'busy'
'dull' i 'bull'
'put' i 'nut'
@marcin.m
Zdecydowanie to pierwsze. Jak można stwierdzić, że w jakimkolwiek języku nie obowiązują zasady wymowy?
Przytaczasz żartobliwy wierszyk (na studiach czytaliśmy takich na pęczki :) ) napisany dla śmiechu jedynie, żeby udowodnić swoją tezę, że nie ma żadnych reguł wymowy. Ale mistrzów demagogii tu jest wiele, nie bijesz rekordów ;).
Reguły są; oczywiście, że nie obowiązują w każdym przypadku. W przypadkach gdy ich nie stosuje się obowiązują inne reguły lub są to właśnie wyjątki.
Słyszałeś w ogóle o Great Vowel Shift? W Old i Middle English nie było dyftongów, "mice" wymawiało się przez "i" itd. Zmiany zostały dokonane i usystematyzowane według określonych zasad. Nie we wszystkich przypadkach jednak tak samo, na co wpływ miały inne czynniki takie jak np. spółgłoska następująca po samogłosce itp. Dlatego też mamy dziś "break" ale "swear", to są właśnie zasady.
Słyszałeś o "the importance of silent 'e' in pronunciation"?
"Uzupełniając wypowiedź moich poprzedników" tak napisałeś - właśnie o tym pisali Twoi poprzednicy, np. moniak15: dlaczego czytamy "umbrella" /ʌmˈbrelə/ ale "user" /ˈjuzər/. I do tego nawiązałem. Ty natomiast przytaczasz wierszyk jeszcze bardziej obfuscating the picture.
W Twoich counterexamples "Susy" vs "busy" właśnie świadczy o niewiedzy (sorry :) ) - w słowie "busy" od samego początku była samogłoska "i" (Old English "bisig"), to jest wyjątek ale ortograficzny, co nie znaczy, że "u" można wymawiać jak "i" ale że gdzieś w którymś momencie słowo /ˈbɪzi/ zaczęto pisać przez "u" i prawdopodobnie tak również wymawiać w tym rejonie, możliwe że do dziś.
Dodam tylko, że nie napisałem przecież, że nie ma żadnych wyjątków, ale zastanów się, czy te "wyjątki" nie są - często lub czasami - po prostu inną regułą. Nie zawsze oczywiście.
Napisanie, że tak jest, bo tak jest i trzeba się tego nauczyć nie zawsze zdaje egzamin ;). Zdaję sobie sprawę rzecz jasna, że potrzebna jest wiedza z fonetyki, fonologii i historii języka, żeby to wszystko wiedzieć. Ale zasada, o której wspomniałem jest łatwo zauważalna i bez wątpienia ułatwia rozeznanie się w wymowie samogłosek uczniom już na poziomie B.
I na tym polega praca nauczyciela, żeby wiedzieć i tę wiedzę przekazywać.
A żeby nie było, że jedynie krytykuję - dobra odpowiedź na pytanie o 'return ticket', tyle że nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że podróżujący zaraz będzie wracał, no chyba że z nudów sobie lata samolotem.
I wybacz, że nie będę kontynuował dyskusji ani mojego wykładu z historii języka, ale nie uczę tutaj.
Też pozdrawiam :)
@zaz2013:
Na samym początku przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale opóźnienie wynika z innych obowiązków służbowych. Myślę natomiast, że temat rozwinął się na tyle ciekawie, że można go kontynuować.
Przede wszystkim, uważam, że to bardzo dobrze, kiedy na forum ma miejsce dyskusja osób kompetentnych, które wiedzą o czym piszą (co po między innymi fachowym słownictwie w Twoich wypowiedziach wnoszę), kiedy zachodzi wymiana rzeczowych argumentów. Obserwujący to mogą nierzadko wynieść wiele pożytecznych informacji.
Jednak aby taka dyskusja mogła zostać uznana za rzeczową, należy trzymać się podstawowych reguł kultury. Bardzo łatwo jest manipulować informacją. Już w pierwszym zdaniu swojej wypowiedzi przytaczasz coś, czego nigdy nie powiedziałem:
„Jak można stwierdzić, że w jakimkolwiek języku nie obowiązują zasady wymowy?”
Jeśli jest to uwaga w moim kierunku (a na to wygląda), jest to kłamstwo. Nigdzie nie napisałem, że w jakimkolwiek języku nie obowiązują zasady wymowy. Napisałem, że można przyjąć, że język angielski nie kieruje się zasadami, jeśli chodzi o wymowę (i tu był mój błąd, gdyż mogłem napisać „nie kieruje się raczej zasadami”, „nie kieruje się szczególnymi zasadami” etc.). A mój cel zwyczajnie był taki, aby zilustrować sytuację i umocnić swoje twierdzenie, że należy uczyć się wymowy każdego słowa na pamięć.
I od tego należy wyjść – nie ma nic złego w poświęceniu kilku chwil przy każdym słowie, ucząc się jego wymowy, gdyż nieregularności pojawiają się już od pierwszego poziomu. A ilość rodzajów tych nieregularności jest tak duża, że wątpię, aby dostępne były jakiekolwiek dane liczbowe na ten temat. Jeśli jednak nimi dysponujesz, chętnie poszerzę swoją wiedzę.
Zarzucanie mi demagogii jest raczej niefortunne. Pisałem przecież o czymś, co zakłada poświęcenie dodatkowego czasu na naukę każdego słowa – właściwie wysunąłem stwierdzenie, które być może zawiodło/zawiedzie czytających to, na zasadzie „jak to, to ja jeszcze mam się uczyć wymowy KAŻDEGO słowa?”. Są to jednak tylko moje przypuszczenia.
Nie mam przed swoim nazwiskiem tytułu doktora, ale naturalnie, jako absolwent filologii angielskiej nie mogłem nie słyszeć o Great Vowel Shift – jest to właściwie pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl, gdy pada hasło „historia języka angielskiego”. Wracając jednak do istoty prowadzenia dyskusji – ma ona sens, gdy odnosimy się do argumentów faktycznie związanych z tematem. Diachroniczne podejście do problemu związanego ze współczesną wymową angielską (i przyswajaniem tejże) w tej konkretnej sytuacji zdaje się nie mieć żadnego uzasadnienia (poza przywołaniem przez Ciebie kilku ciekawostek). Nie badamy tutaj jak zmieniała się wymowa angielska, tylko jak metodycznie podejść do nauki współczesnej.
I przechodząc do sedna sprawy, tj. metodyki uczenia się tejże. Oficjalne stanowisko eTutor jest takie, aby dla maksymalnej skuteczności, podczas nauki każdego słowa uczyć się jego wymowy. Powtórzę, że nie jestem doktorem, a w dodatku moja specjalizacja jest nieco odległa (socjolingwistyka), ale zapewniam, że osoby które znam, a które metodyką zajmują się na co dzień, i które tytułem doktora mogą się pochwalić, również uważają, że nauka jest najbardziej efektywna, gdy uczymy się wszystkich znaczeń danego słowa, wymowy, kolokacji oraz synonimów. Było nam to wpajane od pierwszego roku. Oczywiście niektóre elementy (kolokacje synonimy - słowniki tychże nie bez powodu są oznaczane na poziom B1/B2) mogą być aplikowane dopiero od pewnego etapu nauki.
I dlatego:
„Napisanie, że tak jest, bo tak jest i trzeba się tego nauczyć nie zawsze zdaje egzamin”
w kwestii wymowy w języku angielskim ma jak najbardziej uzasadnienie i zdaje egzamin. Nasz język ojczysty jest raczej w stu procentach przewidywalny jeśli chodzi o wymowę (napisałem 'raczej', bo sam nie jestem polonistą, ale chętnie poszerzę swoją wiedzę, jeśli czyta to jakiś polonista), ale nie każdy język tak ma.
A co do fragmentu, który następuje tuż po poprzednio cytowanym:
„Zdaję sobie sprawę rzecz jasna, że potrzebna jest wiedza z fonetyki, fonologii i historii języka, żeby to wszystko wiedzieć. „
Dość niejasne jest stwierdzenie „żeby to wszystko wiedzieć”. Co masz na myśli, używając słowa „to”? Tak czy inaczej, do nauki wymowy od pierwszego poziomu wystarczy lektor czytający dane słowa, a można to na wyższych poziomach uzupełnić o umiejętność czytania podstawowej transkrypcji fonetycznej: lista symboli + akcent wyrazowy.
Mam nadzieję, że powyższa wypowiedź rozwiąże wszelkie wątpliwości związane z nauką wymowy. Jeszcze raz powtórzę - jako zespół eTutor sugerujemy naukę wymowy każdego słowa.
Do [...]@marcin.m** , jestem bardzo wdzięczny za podanie na tacy linka do fajnego wierszyka wg., http://www.mipmip.org/tidbits/pronunciation.shtml . Przyznaję się iż jestem kiepski w wymowie bo nie mam osobistego kontaktu z anglikami. Podany wierszyk znalazłem w You-Tube, http://www.youtube.com/watch?v=y51qdpA0WoA .
**TEN wierszyk** powtarzałem za lektorem ok.9minut. Powtarzałem trzykrotnie, jest bardzo przydatny do nauki. Bardzo proszę o kolejny wierszyk.
I dziękuję za uwagę.
Wdzięczny student na Etutor.pl.
Wykup dostęp, aby dodać komentarz.