Bedac w jednym z "polskich" (wlasciciel to Kanadyjczyk) barow w Londynie, do mojego rachunku zostala doliczona kwota 10% nazwana - "discretionary service charge". Bardzo sie wkurzylem bo zawsze daje napiwki 10% a zostalem obciazony w rachunku dodatkowo czyms takim i wczesniej nikt, mnie o tym nie powiadomil...
Juz tam nie pojde, nie ze wzgledu na ten napiwek ale moje dzisiejsze problemy zoladkowo-jelitowe...
Bedac w jednym z "polskich" (wlasciciel to Kanadyjczyk) barow w Londynie, do mojego rachunku zostala doliczona kwota 10% nazwana - "discretionary service charge". Bardzo sie wkurzylem bo zawsze daje napiwki 10% a zostalem obciazony w rachunku dodatkowo czyms takim i wczesniej nikt, mnie o tym nie powiadomil...
Juz tam nie pojde, nie ze wzgledu na ten napiwek ale moje dzisiejsze problemy zoladkowo-jelitowe...
darkobo - No wiesz, to taki "dobrowolny napiwek" z urzędu doliczany do rachunku :P. Gość po prostu wiedział że ZAWSZE dajesz 10% napiwku, więc już sobie języka nie strzępił na zadawanie pytania :D
-
5 lat temu
+1
parseq - @darkobo: sądziłem, że o napiwek kelner NIE PYTA ale czy smakowało.
Kiedyś jak w toalecie był (etatowy!) pracownik i dbał o porządek a nawet (to już naprawdę dawno temu) wydawał kawałek(!) papieru toaletowego, to był tam na stoliku tależyk z takim właśnie napisem w języku danego kraju. Widywałem to zarówno w Polsce jak i w Niemczech. Obecnie "service charge" w takich miejscach nie jest już "discrectionary" albo jest pobierany przez automat.
Teraz po upowszechnieniu płacenia kartą napiwki się skurczyły, bo trzeba je opodatkować.
-
5 lat temuzmieniany: 5 lat temu
Raz u fryzjera płaciłem kartą (w Ameryce). Po wpisaniu kwoty do terminala przez fryzjera włożyłem kartę (tam nie ma czegoś takiego jak płatność zbliżeniowa; jeśli chodzi o płatności kartą to w wielu miejscach jest z tym kiepsko; jak już jest terminal to ten "przesuwany", zazwyczaj cash only), po czym na ekranie wyświetliło mi się, ile napiwku chcę zostawić – 1/4, 1/3 lub 1/2 kwoty (chyba takie były wartości, nie pamiętam dokładnie). Była też opcja, żeby napiwku w ogóle nie zostawiać. Doznałem niezłego szoku jak to zobaczyłem. Generalnie w Stanach niezostawienie napiwku jest raczej nieakceptowalne (vide "Wściekłe psy"). Jest to jednak coś innego – w restauracjach (nawet w podrzędnych knajpach typu "diner") tam kelner jest cały czas do twojej dyspozycji; naprawdę czujesz, że się tobą opiekuje. Napiwki więc w większości przypadków są całkowicie zasłużone.
Jeśli chodzi o kwoty, to zazwyczaj 10% ceny załatwia sprawę. Zdarza się, że w niektórych miejscach napiwek jest wliczony w rachunek. Ewentualny, dodatkowy napiwek jest wtedy już naszą sprawą. Jak dla mnie takie coś jest w porządku (bo ten napiwek pewnie zostawiłbym i tak), o ile jest to gdzieś zaznaczone, np. w menu. Jeśli nie jest – to zdecydowanie nie jest ok.
Kiedyś jak w toalecie był (etatowy!) pracownik i dbał o porządek a nawet (to już naprawdę dawno temu) wydawał kawałek(!) papieru toaletowego, to był tam na stoliku tależyk z takim właśnie napisem w języku danego kraju. Widywałem to zarówno w Polsce jak i w Niemczech. Obecnie "service charge" w takich miejscach nie jest już "discrectionary" albo jest pobierany przez automat.
Teraz po upowszechnieniu płacenia kartą napiwki się skurczyły, bo trzeba je opodatkować. - 5 lat temu zmieniany: 5 lat temu
Wykup dostęp, aby dodać komentarz.